Pierwsze koty za płoty, kiedyś trzeba zacząć. Mam nadzieję, że niczyje oczy nie będą krwawić, kiedy zapozna się z moją radosną twórczością. Ale nie śmiem sama siebie oceniać, pozostawiam to Wam. Miłej lektury!
***
Środa,
30 maja 2012
-
Nigdzie się nie wybieram.
-
Marta, posłuchaj, to jest kwestia dobrego wrażenia. Proszę cię, nie mogę tam
iść sam!
-
Dobrze wiesz, że nie chodzę na takie imprezy. Nawet nie próbuj mnie namówić.
Sebastian
odwrócił się twarzą do długiej przeszklonej ściany i wbił wzrok w rozciągającą
się za nią panoramę Warszawy. Powoli wciągnął i wypuścił powietrze, uspokajając
nieco oddech.
-
Jesteśmy w tym razem. Nie możesz mnie teraz wystawić.
-
W czym niby jesteśmy razem?
Mężczyzna
obrócił się na pięcie i spojrzał twardo na siedzącą przed nim kobietę. W jego
oczach widać było wściekłość.
-
Może nie pamiętasz, ale jesteśmy wspólnikami.
-
Tak, jesteśmy, ale przypominam ci, że ja po prostu przyniosłam pieniądze. Poza
tym nie mam żadnego związku z tą firmą. Jestem dziennikarką, a nie prezesem.
-
Zrozum, to jest ten jeden, jedyny raz, kiedy tak bardzo cię potrzebuję. Musisz
tam być.
-
Och, mam tego dosyć!
Marta
wstała z fotela, w którym siedziała i zaczęła nerwowo spacerować wzdłuż ściany.
Ze złości na jej policzkach pokazały się różowe wypieki, a palce nerwowo
postukiwały o uda.
-
Powtarzasz, że moja obecność jest KLUCZOWA, ale nie mówisz mi, dlaczego.
Przepraszam, w takim wypadku nigdzie nie idę i nie zmienię decyzji, póki nie
dowiem się, o co chodzi.
-
No dobrze! Niech ci będzie. Negocjujemy bardzo ważny kontrakt, kontrakt z UEFA.
Na tym bankiecie będzie sam Platini. A wiesz, jak to z nim wygląda… piękne
kobiety i wszystko staje się łatwiejsze.
-
O to chodzi? Mam być maskotką?
-
Nie, to nie tak. Po prostu… gdybyś to ty prowadziła z nim rozmowy, na pewno
udałoby nam się zyskać pewną przewagę nad konkurencją. Proszę, zgódź się.
-
No… To jest bez sensu. Nie możesz wziąć tej swojej nowej laski?
-
Nie. Jak by nie było, ty jesteś współwłaścicielką firmy. Poświęć się dla niej.
To przecież tylko jeden wieczór.
-
Ale jeśli przez to zawalę jakiś artykuł, ty będziesz ratował moją posadę w gazecie.
-
Cudownie. Można wiedzieć w której? – Sebastian uśmiechnął się szeroko, czując
już, że zwyciężył.
-
Nie wiem. Może we wszystkich? Najlepiej w Cosmo. Będziesz musiał wykazać się
pewnymi, ekhm, umiejętnościami, żeby przebłagać redaktor naczelną. – rzuciła
złośliwym tonem Marta i skierowała się do drzwi. Tuż przed wyjściem zatrzymała
się jeszcze. – To kiedy to jest?
-
Piątek wieczór. Obowiązuje strój koktajlowy.
-
Nie denerwuj mnie.
Marta
ruszyła bez wahania w stronę windy. Była zirytowana i zmęczona, a poza tym
miała dwa dni do piątku, żeby zdobyć odpowiednią sukienkę i się przygotować.
Właśnie
została na siłę wmanewrowana na przyjęcie organizowane przez PZPN. Zdecydowanie
nie miała ochoty się na nie wybierać. Nie gustowała w piłkarzach, a już na
pewno nie w tych z lat osiemdziesiątych, obecnie wbitych w przyciasne garnitury
i udających inteligentnych. Również spędzanie czasu na pogawędkach o pogodzie i
piłce nożnej nie należało do jej ulubionych rozrywek. Nie wspominając już o
udawaniu słabości do szefa UEFA i przekonywaniu go, że wszystkie autokary,
którymi piłkarze będą jeździć podczas Euro 2012, przydadzą się także później,
do nieznanych jeszcze, ale konkretnych celów. Współposiadanie akcji firmy
transportowej było bardzo nudnym aspektem jej życia.
Wsiadła
do windy, przycisnęła przycisk „parter” i pogrążyła się w dalszych
rozmyślaniach. Zdecydowanie bardziej lubiła swoje drugie zajęcie. Uwielbiała
pisać, pisała o wszystkim i wszystkich, szczególnie o życiu i szczęściu,
miłości i seksie. Była redaktorką prasy kobiecej i się tego nie wstydziła.
Kochała tę wolność słowa, możliwość wyrażenia swojej własnej opinii. To, że jej
słowa mogły pomagać kobietom. W pisaniu realizowała siebie.
Tę
możliwość pracy w pismach i jednoczesnego dostatniego życia zawdzięczała
swojemu ojcu, wiceprezesowi jednego czołowych polskich banków. To dzięki niemu
miała dobry start i dzięki niemu mogła kupić połowę akcji swojej firmy. A teraz
na niej zarabiała, a także dostawała spore sumy za każdy kolejny tekst. Radziła
sobie doskonale w życiu.
Wysiadła
z windy i pewnym krokiem przemierzyła hol, kierując się do wyjścia i po drodze
wydobywając telefon z torebki. Niemalże odruchowo wybrała odpowiedni numer.
-
Dzień dobry, tu Marta Fidler. Poproszę o taksówkę pod Eurotrans. Będzie kurs po
centrum.
Zwinnie
zeskoczyła ze schodka i już znalazła się na ulicy, zwracając uwagę
przechodzących mężczyzn. Dwóch młodych dżentelmenów ukłoniło jej się lekko,
wyrażając tym samym uznanie dla jej urody. Marta mogła szczycić się swoim
pięknem. Była wysoką i szczupłą niebieskooką ciemną blondynką. Miała długie,
falujące włosy i piękny szeroki uśmiech rozświetlający twarz o równych,
wyrazistych i bardzo charakterystycznych rysach. Przyciągała spojrzenia.
Zaledwie
kilka minut później podjechała taksówka i Marta udała się na zakupy. Miała
niewiele czasu.
***
Naprawdę byłabym wdzięczna za komentarze, uwagi. Chciałabym wiedzieć, czy rzeczywiście jestem tak beznadziejna, jak sądzę. Może nawet poradzicie mi, jak być mniej beznadziejną? :)
Wasza,
MissUnattainable
no to wpadłam z[lovee-football.blogspot.com]
OdpowiedzUsuńi zapowiada się ciekawie :D Proponuję zrobić tak by jedna notka była na jednej stronie ... tak chyba jest estetyczniej i nie będzie przedłużało bloga w dół nieskończoności :) ale zrobisz jak uważasz. Generalnie jest ok, czekam jak będzie dalej :D Jeżeli jest to twoje pierwsze opowiadanie to i tak masz niezły styl :) ja miałam gorszy :)
tak jak mówiła, czekam na nowości więc informuj mnie na w/w blogu :)
Pozdrawiam : *
W ogóle nie jesteś beznadziejna :) Marta spotka na tym bankiecie kogoś uroczego i mamy romasik gotowy! Ciekawe tylko, co na to Sebastian, bo mam na niego kilka koncepcji. Ciekawe, która się sprawdzi :)
OdpowiedzUsuńBędę czytać! A tym "spamowaniem" się nie przejmuj - wszyscy kiedyś zaczynają. A na pewno lepiej pisać konstruktywny komentarz i później zostawić adres bloga niż trzasnąć od razu komentarz typu: "[SPAM] tu leci jakiś głupi tekst, jak to autoreczka wspaniale nie pisze, bla, bla, bla. Oczywiście przeprasza za spam".
Wylałam żale, teraz czekam na kolejną część :)
Ciekawię się zapowiada. Tak się zastanawiam koga Marta spotka na tym bankiecie,bo że kogoś interesującego spotka to jestem praktycznie pewna. Czekam na kolejny rozdział. Jeśli możesz informuj mnie.
OdpowiedzUsuń[nie-daj-mi-odejsc.blogspot.com]
zapraszam na www.lovee-football.blogspot.com Poleć znajomym na odcinek drugi, pozdrawiam! :
OdpowiedzUsuńNie jesteś beznadziejna ;) Fajnie piszesz i zapowiada się ciekawie ^^
OdpowiedzUsuń