Miłej lektury!
***
Niedziela,
3 czerwca 2012
Na
telefon od Lewandowskiego nie musiała długo czekać. Zadzwonił już w niedzielne
popołudnie, starając się wybadać, czy byłaby zainteresowana spotkaniem. Marta
jednak uprzejmie ostudziła jego nadzieje i powiedziała, że cały tydzień ma
bardzo zajęty. Pożegnali się raczej chłodno.
Tymczasem
kobieta miała już inny plan, jak doprowadzić do spotkania. Zdążyła wszystko
dokładnie obmyślić i przygotować. Dlatego zaraz po telefonie Roberta wykręciła
świeżo zdobyty numer Grzegorza Laty.
-
Grzegorz Lato, słucham?
-
Dzień dobry, tu Marta Fidler.
-
Eee…
-
Poznaliśmy się w piątek. Jestem współwłaścicielką Eurotransu.
-
Ach, oczywiście, nie mógłbym pani zapomnieć. Czym mogę pani służyć?
-
Hmm, mam dosyć nietypową prośbę. Stwierdziliśmy, że nasza firma musi poznać
opinie piłkarzy na temat autokarów. I dla tego zadania nasz przedstawiciel musi
się spotkać z kadrą. Rozumie pan?
-
Ach tak, oczywiście. Wydaje mi się, że coś się da załatwić…
-
Tak? Byłoby cudownie, naprawdę. To dla nas bardzo istotne. Zależy nam również
na czasie…
-
No tak, łapię. Wie pani, ja przedzwonię zaraz tu i ówdzie, a pani chwilę
poczeka, dobrze? Za jakiś czas się odezwę i powiem, jak to będzie.
-
Będę ogromnie wdzięczna.
Rozłączyła
się i z uśmiechem na twarzy zasiadła przed komputerem, by oddać się pisaniu
nowego artykułu.
Nie
dane jej jednak było go ukończyć, gdyż nie minęło jeszcze półtorej godziny, a
jej telefon rozdzwonił się, a na wyświetlaczu zobaczyła najpaskudniejsze
zdjęcie Laty, jakie udało jej się znaleźć w sieci.
-
Tak? – zapytała spokojnym głosem, ale w rzeczywistości właśnie zaczęła się
ekscytować.
-
Udało się! – zakrzyknął jej do ucha szef PZPN. –Powinno to panią
usatysfakcjonować. Świetna okazja. Najbliższy czwartek, tuż przed
mistrzostwami. Ma pani zaproszenie na kolację!
-
Na kolację?
-
Tak, z całą ekipą. Tego dnia wszyscy zasiądą przy wspólnym stole, a pani będzie
mogła im towarzyszyć. Czy to nie wspaniałe?
-
Taak, rzeczywiście, cudowne. Czyli… w czwartek w hotelu…
-
A, tak. Hotel Hyatt Warszawa, godzina osiemnasta. Wpadnie pani chwilę wcześniej
i przywita się z Frankiem Smudą, dobrze? To dzięki niemu to zaproszenie.
-
Oczywiście, nie ma problemu. Podziękuję mu.
-
Noo. Mam również nadzieję, że i my będziemy mieli niedługo okazję się spotkać.
-
Ekhm, tak… - przytaknęła Marta z nutą przerażenia w głosie.
-
Ach, zapomniałbym. Gdyby była pani zainteresowana… Wystarczy dać mi znać, a
znajdzie się dla pani miejsce na trybunach Stadionu Narodowego na mecz Grecją.
-
Och, to byłoby wspaniałe!
-
Prawda?
-
Absolutnie! Jestem bardzo zainteresowana, całkowicie. Nie mam pojęcia, jak
mogłabym się panu odwdzięczyć.
-
Och, proszę nie przesadzać. To nic takiego, tutaj wszyscy tańczą, jak im
zagram. Bilet dla pani też przekażę przez kogoś w czwartek.
-
Doskonale.
-
Zawsze do usług i polecam się na przyszłość. Do zobaczenia na meczu.
-
Tak, do zobaczenia. – odpowiedziała Marta i rozłączyła się. Odetchnęła z ulgą,
po czym zerwała się z miejsca i wykonała dziki taniec radości. Plan został
zrealizowany w sposób spektakularny. Teraz pozostawało jej czekać do czwartku.
A tymczasem wróciła do pisania artykułu o modzie na piercing w najróżniejszych
miejscach.
Czwartek,
7 czerwca 2012
Marta
rozluźniła mięśnie, odetchnęła głęboko i oddała się chwili relaksu, pozwalając
ciepłej wodzie pieścić jej skórę. Po raz pierwszy w tygodniu miała czas dla
siebie. Od niedzieli non stop biegała pomiędzy różnymi redakcjami oddając swoje
teksty, przeprowadziła dwa wywiady z pseudogwiazdami, które opowiadały o swoich
problemach małżeńskich, a na koniec musiała wpaść do Eurotransu na spotkanie z
Sebastianem.
Był
bardzo zdziwiony, kiedy dowiedział się o jej inicjatywie, ale przyjął ją z
dużym entuzjazmem. Ponadto bardzo cieszył się, że Marta wreszcie sama
zdecydowała się zrobić coś dla firmy. Pozostawiając jej cel, jakim było
wybadanie opinii piłkarzy na temat ich autokarów, jednocześnie zwolnił ją z
innych zadań. Ona miała jednak jeszcze jedną kwestię do przeanalizowania.
-
Sebastian, jest coś jeszcze.
-
Tak? – zapytał spoglądając na nią z niepokojem.
-
Dużo o tym myślałam od poprzedniego tygodnia i… jakkolwiek bym tego nie
nienawidziła, jednak zgadzam się być „maskotką” firmy. To znaczy… zdałam sobie
sprawę, że tak interesy idą łatwiej.
-
Łał. Jestem, hmm, w szoku. Co skłoniło cię do takiej decyzji?
-
Byliśmy na tym bankiecie w piątek i sam widziałeś, co się działo. Wszelkie
rozmowy szły bardzo dobrze. Udało mi się załatwić różne kwestie z samym
Patinim… choć nie mam pojęcia o tym biznesie.
-
Masz rację, świetnie to załatwiłaś. I byłem w szoku, kiedy Platini przyjął mnie
z wyciągniętymi ramionami, kiedy próbowałem z nim rozmawiać. Mimo że się
spieszył. – zaśmiał się lekko, po czym znowu spoważniał. – Ale to wszystko
będzie wymagało od ciebie czasu.
-
Wiem, ale jakoś sobie z tym poradzę. No i oczywiście nie będę robić
wszystkiego, co sobie wymyślisz. Na razie zajmujemy się kwestią UEFA i na tym
się skupię. A dopiero potem inne… rzeczy.
-
Dobrze. W sumie nie mam nic przeciwko.
-
I dlatego jutro mam wolne.
-
Słucham?
-
Jutro mam to spotkanie z reprezentacją. Muszę się przygotować.
-
Eee… tak, tak, jasne.
Po
tych słowach Marta wstała i pożegnała się. Wychodząc spojrzała na elektryczny
zegar wiszący na bocznej ścianie. Była środa, godzina dwudziesta pierwsza.
Miała mniej niż dwadzieścia cztery godziny.
I
w ten sposób skończyła w wannie w to czwartkowe przedpołudnie, oddając się
rozkoszom relaksu i wypoczynku. Kiedy nie musiała rozmyślać o pracy, artykułach
i akcjach wartych miliony, do jej głowy napływały zupełnie inne myśli.
Wróciła
pamięcią do tego wieczoru na bankiecie i zdarzenia na tarasie. Co się właściwie
wydarzyło? Skusiła go, a może to on ją skusił? Nie, Marta była przekonana, że
to ona dyktowała warunki tej relacji. Prawdziwym pytaniem było: dlaczego to się
stało? Dlaczego się całowali, dlaczego chciała, żeby ją pocałował. Dlatego, że
czuła się samotna, bo od pół roku nikogo nie miała? A może dlatego, że się
zakochała?
Nie,
nie zakochała się. Znała swoją osobę i wiedziała, że to nie było zakochanie.
Ale on był młody i bardzo atrakcyjny. Wysoki, umięśniony, o pięknych oczach i
uśmiechu, odnosił sukcesy. To wszystko stwarzało mu tę otoczkę, przez którą jej
się podobał. I sama nie potrafiła tego do końca zrozumieć, ale pragnęła go,
choć nie chciała z nim być. To było takie czyste pożądanie. I dawało jej
możliwość wodzenia go za nos. A to było dodatkową atrakcją.
Marta
spojrzała na zegar i zdała sobie sprawę, że leży w wannie od pół godziny.
Robiło się coraz później, a musiała przygotować się na wieczór. Dlatego szybko
wyszła z wody i zabrała się za swoje włosy.
Z
jakiegoś powodu była równie podekscytowana, co przed randką. W pewnym sensie to
miała być taka randka. Choć z trzydziestoma innymi osobami przy tym samym
stole. Ale jednak chciała zrobić oszałamiające wrażenie i w ten sposób sprawić,
by Lewandowski jeszcze bardziej oszalał na jej punkcie.
***
W zasadzie rozdział jest dosyć krótki i nie występują w nim nawet inni bohaterowie, ale uważam, że jakoś wyjaśnia zaistniałą sytuację i może pozwoli dobrze zrozumieć kolejne części opowiadania. Które pojawią się na dniach, obiecuję.
A póki co, może jakieś komentarze? :D
Wasza,
MissUnattainable
Marta to manipulantka i właśnie to czyni ją tak bardzo różną od tych wszystkich przesłodzonych bohaterek opowiadań, które tuzinami pojawiają się w blogosferze. Mam wrażenie, że Lewemu wcale nie będzie tak łatwo się od niej uwolnić. Niby nie ma czasu, a jednak zawróci mu w głowie :)
OdpowiedzUsuńnoo, wreszcie sie doczekałam odcinka:D swoją drogą to mam nadzieję, że coś zaiskrzy między Martą a Robertem... Byłaby z nich taka fajna para! Może ona przy nim by się trochę zmieniła?
OdpowiedzUsuńCzekam na nowy! :]
www.lovee-football.blogspot.com odcinek ósmy. Pozdrawiam! :)
Usuńhe he, pytanie tylko czy Robert da sie wodzić za nos, czy tez uważa, że to on był Panem sytuacji??? ciekawie sie robi. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńjuż myślałam że się nie doczekam :) no ale warto było czekać na ten rozdział, nie ważne, że krótki, mam nadzieję, że jak najszybciej pojawi się następny, bo akcja robi się coraz bardziej ciekawa... pozdrawiam, nela :)
OdpowiedzUsuń